SZYBKI KONTAKT

tel. 22 775 50 75
sekretariat@sp5.com.pl

ADRES

ul. Chemików 1A
05-100 Nowy Dwór Mazowiecki

GODZINY PRACY

Poniedziałek - Piątek
7:30 - 15:30
Kolonia w Białym Dunajcu_7 lipca
07/07/2022

6 lipca rano wyruszyliśmy na kolejną kolonię organizowaną przez SP5. Tym razem  wybraliśmy góry – Biały Dunajec koło Zakopanego. W ośrodku „U Borowego” zameldowaliśmy się po 18:00. Po rozlokowaniu się w pokojach i zjedzeniu kolacji,  rozpakowaliśmy  bagaże  i tak minął nam pierwszy dzień.

Rano po smakowitym śniadaniu i spakowaniu prowiantu, wyruszyliśmy na naszą pierwszą górską wycieczkę – do Doliny Kościeliskiej. Towarzyszył nam – jak zawsze w górach – zaprzyjaźniony już z naszymi kolonistami przewodnik, pan Michał, przywitany przez kolonistów  gromkimi oklaskami.

Pan Michał wyjątkowo ciekawie opowiada o górach, o tatrzańskiej przyrodzie,  kulturze Podhala i potrafi zaciekawić najbardziej znudzonego kolonistę, sypiąc anegdotami jak z rękawa.
Nasz „spacer” po Dolinie Kościeliskiej trwał ponad 6 godzin. Byliśmy w bacówce, gdzie oprócz spróbowania prawdziwych oscypków, dzieci mogły skosztować żentycy i dowiedzieć  się wielu ciekawostek o produkcji oscypków.
Przy okazji  sprawdzania temperatury wody w górskim strumieniu, pan Michał tłumaczył kolonistom, czym charakteryzuje się DOBRA woda mineralna i wszyscy ochoczo sprawdzali na etykietach swoich butelek z wodą zawartość minerałów. Mieliśmy nawet okazję dostrzec z oddali dwa niedźwiedzie spacerujące po zboczach gór.

Gwoździem programu okazała się jednak wyprawa do Jaskini Mylnej. Już samo wdrapanie się po łańcuchach na górę do wejścia do jaskini niektórych przyprawiło o zawrót głowy, ale najlepsze było dopiero przed nami. Gdy  ubrani w ciepłe bluzy i kurtki ( w jaskini temperatura sięga 6 stopni), zaopatrzeni w latarki – czołówki weszliśmy wreszcie do środka, nic nie wskazywało na to, że będzie to taki emocjonujący spacer, ale już po paru metrach, gdy ściany jaskini zaczęły się zwężać, przejście stawało się coraz trudniejsze. Zdjęć z wyprawy nie ma  wielu – robienie ich w pozycji pełzającej okazało się niemożliwe.  To było najbardziej emocjonujące 50 minut w historii naszych kolonijnych wypraw – chodziliśmy na czworaka, co więksi nawet czołgali się w szczelinach, były łzy, a nawet dało się słyszeć pojedyncze niecenzuralne słowa. Dla niektórych największym problemem nie było jednak pokonywanie  kolejnych szczelin i taplanie się w błocie w pozycji leżącej, ale to, że pobrudzą ubranie!  A przecież szczęśliwe dzieci, to podobno brudne dzieci. Liczymy więc na wyrozumiałość rodziców w tej kwestii.  Po godzinie wydostaliśmy się wreszcie na wolność – niemiłosiernie brudni, ubłoceni i zmęczeni. Gdy emocje już nieco opadły, łzy obeschły i wszyscy podzielili się na gorąco wrażeniami, większość powiedziała, że więcej by tam nie weszła, ale że warto było. Dało się słyszeć komentarze w stylu: „To było straszne, nigdy więcej”, ale warto zauważyć, że  najmniej marudziły nasze dwie najmłodsze kolonistki, Ala i Lila, które w czerwcu skończyły dopiero pierwszą klasę.  Jednak jak ktoś słusznie zauważył – one są najmniejsze i mieściły się we wszystkich szczelinach. Ze starszymi - i większymi -  było gorzej… „To była walka o życie” – podsumował Stasiek.

Wyjście z jaskini nie oznaczało jednak końca wyprawy, poszliśmy jeszcze do schroniska, gdzie odpoczęliśmy, zjedliśmy i nabraliśmy sił do zejścia na dół. Droga powrotna była dla nas wszystkich prawdziwym wyzwaniem i gdy o 17:00 wróciliśmy do ośrodka, wszyscy mieliśmy jedno marzenie – umyć się.  Po obiadokolacji zjedzonej w wielkim apetytem naszym kolonistom jakoś dziwnie szybko zregenerowały się siły i gotowi byli udać się jeszcze na boisko, ale deszcz pokrzyżował te plany. Wieczór spędzili więc towarzysko - na integrowaniu się i wykonywaniu wizytówek swoich pokoi.

 



Dzieje się!

Chcesz poznać "Piątkę"? Obejrzyj nasz film!
Zobacz galerię archiwalnych zdjęć Szkoły!