Po wczorajszej burzy dziś już nie było śladu. Od rana świeciło słońce i było dość ciepło, dlatego zaraz po śniadaniu udaliśmy się do latarni morskiej Rozewie
Przylądek Rozewie stanowi ważny punkt nawigacyjny dla południowego Bałtyku. Znajdują się tam dwie latarnie morskie Rozewie I oraz Rozewie II: czynna i nieczynna, stara i nowa, jedna uruchomiona w 1822 i działa do dziś, a druga uruchomiona w 1875 i wyłączona w 1910. Obok znajduje się też sala wystawowa Muzeum Latarni Morskich i stara maszynownia. Po zwiedzeniu tych obiektów i wejściu na latarnię oraz obejrzeniu rozciągającego się z niej widoku, poszliśmy na lody i gofry. Następnie udaliśmy się w wyjątkowe miejsce będące częścią Nadmorskiego Parku Krajobrazowego – do wąwozu Lisi Jar. Jest to wąwóz, który ciągnie się wąskim pasem do wybrzeża Bałtyku, osiągając głębokość nawet do 50 metrów. Zbocza wąwozu porastają ponad stuletnie buki, tworzące mikroklimat okolicy. Niegdyś wąwóz ten miał ok. 10 km długości, jednak niszczycielskie działanie morza sprawiło, że dziś ma tylko 350 m długości. W pobliżu znajduje się obelisk upamiętniający legendę, jakoby Zygmunt III Waza wylądował właśnie w Lisim Jarze po nieudanej wyprawie po koronę Szwecji. Wąwóz zrobił na nas duże wrażenie – nasi koloniści stwierdzili, że czuli się w nim, jakby byli na kolonii w górach.
Potem wróciliśmy na obiad do ośrodka, a po odpoczynku poobiednim wybraliśmy się na plażę. Pogoda nie była zbyt łaskawa – wiało i słońce schowało się za chmurami, ale to nie zniechęciło naszych kolonistów do kąpieli z zimnym morzu. Świetnie się bawili, pomimo chłodu. Z plaży wygoniła nas wielka czarna chmura zwiastująca burzę. Szybko się ewakuowaliśmy, ale chmura przeszła bokiem i znów zaświeciło słońce. Po zakupach w Polo wróciliśmy do ośrodka na kolację. Natomiast po kolacji było karaoke i gra w piłkę na boisku oraz korzystanie z innych atrakcji ośrodka.