Dzisiejsze przedpołudnie spędziliśmy w Niechorzu. Zaraz po śniadaniu pojechaliśmy autokarem do Muzeum Rybołówstwa Morskiego w Niechorzu. Jest to niewielkie muzeum, które powstało z inicjatywy lokalnej społeczności w 1994 roku. Głównym celem tego muzeum jest upowszechnianie wiedzy o tradycjach i historii ziemi Wybrzeża Rewalskiego – przybliżenie pracy rybaków, propagowanie informacji o florze i faunie Bałtyku. W muzeum obejrzeliśmy wystawy „Człowiek i morze”, „Galeria na schodach”, „Piaski Wybrzeży Świata”, „Pokój Nawigatora”, „Przyroda Bałtyku”. Wyświetlono nam także film o pracy rybaków morskich. Naszym kolonistom najbardziej podobała się ściana z wyeksponowanymi ciekawostkami na temat rybaków, a szczególnie dużo radości wzbudziła informacja następujące treści: 'Rybacy wierzą, że kobieta na łodzi przynosi pecha. Chyba że jest bez majtek...'
Mieliśmy także godzinną lekcję zatytułowaną „Bursztyn - złoto Bałtyku”, podczas której pani Marzena, kustosz muzeum, przekazała nam wiele ciekawostek, ale też praktycznych wskazówek dotyczących bursztynu. Nasi koloniści dowiedzieli się między innymi tego, że bursztyn bałtycki jest najdroższy na świecie i tylko z niego możliwe jest wyrabianie ozdób, korali i wykorzystywanie go do tworzenia biżuterii. Pomimo iż niektórzy uważają bursztyn za kamień szlachetny, jest on skamieliną żywiczną. Ponieważ jest wypełniony pęcherzykami powietrza, jest bardzo lekki. Jeśli ktoś chciałby znaleźć bursztyn podczas wakacji nad Bałtykiem, warto pamiętać, że nie znajdziemy go wśród kamieni, jedynie między śmieciami ekologicznymi, które morze wyrzuca na brzeg po sztormie. Zatem wtedy gdy jest flauta, czyli spokojne morze – bursztynów po prostu nie ma. A jeśli już jakiś szczęściarz znajdzie coś, co przypomina mu bursztyn, jest prosty sposób na to, jak sprawdzić, czy jest prawdziwy. Otóż należy dokładnie rozmieszać 4 łyżeczki soli w szklance wody, a następnie wrzucić znalezisko do szklanki. Jeśli będzie to bursztyn, nie zatonie, tylko będzie unosił się na powierzchni wody. Warto też pamiętać o tym, że w prawdziwym bursztynie nigdy nie znajdziemy zatopionej muszelki ( a takie „okazy” często możemy zaleźć na stoiskach z pamiątkami). Inkluzje organiczne w bursztynie to skamieniałe organizmy zachowane w kopalnej żywicy, mogą to być drobne zwierzęta, owady, pajęczaki, ale nie muszelki.
Wyposażeni w taką specjalistyczną wiedzę udaliśmy się następnie do latarni morskiej w Niechorzu, ale niestety kolejka była tak gigantyczna, że ten punkt programu zrealizujemy innego dnia.
Po powrocie do ośrodka zjedliśmy obiad, a po odpoczynku wypisywaliśmy pocztówki z pozdrowieniami z kolonii. Od razu widać, kto jest kolonijnym weteranem – adresowanie pocztówek i wypisywanie pozdrowień nie nastręczało żadnych problemów tym, którzy już byli z nami na kolonii, nawet jeśli - tak jak np. Ala R. - skończyli dopiero II. klasę. Cóż, trening czyni mistrza.
Na 17:30 zaprosiliśmy do nas iluzjonistę, który przeprowadził dla naszych kolonistów pokaz i lekcję iluzji.
A po kolacji mieliśmy dziś ognisko – po upieczeniu kiełbasek był jeszcze czas na grę w piłkę, skakanie na dmuchańcu i wspólne odtańczenie belgijki.