Dziś po śniadaniu wyruszyliśmy do Zakopanego, zrealizować kolejny punkt naszego kolonijnego programu. Ponieważ pogoda jest kapryśna, pochmurna i jest dość chłodno, zamiast do term wybraliśmy się do Aqua Parku w Zakopanem, bo tam większość atrakcji jest wewnątrz budynku. Przedpołudnie upłynęło nam więc na beztroskiej zabawie w wodzie i korzystaniu z atrakcji odpowiednich do wieku i umiejętności pływackich – niektórzy szaleli na zjeżdżalniach, inni siedzieli w brodziku lub jacuzzi, ale wszyscy doskonale się bawili.
Po powrocie z Zakopanego był czas na rozpakowanie mokrych rzeczy, krótki odpoczynek i regenerację sił, a o 14:30 poszliśmy na obiad. Dzisiaj hitem była przepyszna zupa pieczarkowa i kotlety mielone polane gęstym, aromatycznym sosem koperkowym.
Po obiedzie niestety deszcz ponownie pokrzyżował nam plany i nie mogliśmy rozegrać zawodów sportowych na boisku. Gdy ulewa już przetoczyła się przez Biały Dunajec i nieco się rozpogodziło, wybraliśmy się na spacer i po drodze odwiedziliśmy kawiarnię „Mimoza”. Zabawiliśmy tam dość długo, bo każdy miał ochotę na coś słodkiego, a wybór był naprawdę imponujący: desery, galaretki, bezy, gofry, lody, lemoniada. Ceny na szczęście o wiele bardziej atrakcyjne niż na Krupówkach, więc wizytę w „Mimozie” zaliczamy do udanych.
Po pysznej kolacji (wielki entuzjazm wywołał makaron penne ze szpinakiem i serem) czekał nas jeszcze wieczór filmowy. O 20:30 - wykąpani, w piżamach zebraliśmy się w sali na dole i rozpoczęła się projekcja filmu „Coco” z 2017 roku. Bohaterem filmu jest Miguel. W jego rodzinie od pokoleń muzyka jest zakazana. Jednak Miguel marzy, by pójść w ślady swojego idola, wielkiego muzyka Ernesta de la Cruza. Zdesperowany chce udowodnić światu swój talent, a to – za sprawą serii przedziwnych wydarzeń – doprowadzi go do niezwykle kolorowej Krainy Umarłych. Po drodze spotyka uroczego oszusta Hectora. Wspólnie spróbują rozwikłać tajemnicę z przeszłości rodziny Miguela...
Oczywiście część kolonistów wyraziła niezadowolenie z wyboru filmu, ale alternatywą była jeszcze ekranizacja „Pana Tadeusza”, cóż było robić - trzeba było grzecznie obejrzeć animowaną bajkę od Disneya, ale wzruszającą i mającą mądre przesłanie. Skoro jednak po zakończeniu seansu rozległy się brawa, a częśc kolonistów się na filmie spłakała - chyba się jednak podobało.
Dziś kadra kolonijna zastosowała drastyczną metodę wychowawczą i niektórym uczestnikom wyjazdu - tym zdradzającym niepokojące przywiązanie do smartfona - zabrano na noc telefony . W trosce o zdrowy sen i wypoczynek.
Oby tylko jutro nie padało, bo przed nami kolejna wycieczka.