Po śniadaniu podzieliliśmy się na dwie grupy – jedni poszli do kościoła, drudzy spędzili czas aktywnie, grając w piłkę i szalejąc na naszym ulubionym dmuchańcu.
Po mszy wybraliśmy się na spacer po Rewalu. Mamy już naszą stałą trasę na deptak przy ul. Westerplatte, aż do tarasu na klifie i Parku Wieloryba. W centrum Rewala znajdują się bowiem dwa szkielety wielorybów, wykonane z odpornej na warunki atmosferyczne , specjalnie wzmacnianej stali. Wieloryby nie są przypadkowe, tylko wiążą się z lokalną legendą o tym, jak to dawno, dawno temu na rewalskiej plaży pojawił się olbrzymi wieloryb i choć do jego wyciągnięcia z wody zaprzęgnięto wszystkie konie z okolicy, nie udało się tego zrobić. Dopiero sztorm przyszedł z pomocą i wyrzucił na brzeg ogromnego wieloryba. Obok Wielorybów znajduje się taras widokowy na klifie i …mnóstwo sklepów, sklepików, stoisk z pamiątkami, budek z lodami i goframi, czyli raj dla naszych kolonistów, którzy wciąż jeszcze mają - jak się okazuje – spore zasoby finansowe. Spędzaliśmy sobie beztrosko czas, gdy nagle zupełnie nieoczekiwanie nad Rewalem pojawiła się wielka, czarna chmura i lunął deszcz. Grzmiało, błyskało się i była taka straszna ulewa, że musieliśmy ukryć się w barach i lodziarniach, by przeczekać ten armagedon. I tak jak nagle, zaczęlo lać, tak przestało i … znów zaświeciło słońce. Wróciliśmy więc na obiad do ośrodka, a po poobiednim odpoczynku poszliśmy na plażę. Spędziliśmy tam całe popołudnie, korzystając ze słońca i ładnej pogody.
Przed kolacją mieliśmy jeszcze małą niespodziankę dla jednej z naszych kolonistek, Zuzi, która ma dziś urodziny. W roli tortu wystąpiło ciastko z jedną symboliczną świeczką, było gromkie „Sto lat” i życzenia od całej kolonii.
Po kolacji mieliśmy dziś dyskotekę. Zaczęła się w plenerze, a skończyła w świetlicy , bo znowu zaczął padać deszcz. Chłopcy zupełnie nie garnęli się do tańca, wybrali niestety grę w piłkę, za to dziewczynki - i młodsze, i starsze świetnie się wspólnie bawiły.