Za nami pierwszy dzień tegorocznej kolonii zorganizowanej przez SP5.
Po wczorajszej podróży, bardzo dłuuuugiej i nieco męczącej, zameldowaliśmy się w Ośrodku Wczasowo – Kolonijnym ,,Janina” w Nowęcinie koło Łeby. Po zjedzeniu kolacji i zakwaterowaniu przyszedł czas na rozpakowanie bagażu, kąpiel i odpoczynek. Naszych kolonistów rozpierała jednak energia i okazało się, że nawet dziewięciogodzinna podróż autokarem nie odebrała im sił witalnych. Zagonienie ich do łóżek zajęło trochę czasu, a tymczasem odpoczynek był niezbędny, bo od rana czekały na nas kolejne punkty programu.
Pogoda nie była dziś dla nas zbyt łaskawa – słońce chwilami wychodziło zza chmur, ale wiał silny, chłodny wiatr. Mimo to zaraz po śniadaniu i ,,odprawie” wybraliśmy się na spacer na plażę. Spędziliśmy całe popołudnie na wspólnej zabawie, a dzieciom najwyraźniej nie przeszkadzała kapryśna aura, bo były w świetnym humorze – grały w piłkę, kopały gigantyczne doły (!), tworzyły rzeźby z piasku. Był też czas na gofry i inne gastronomiczne przyjemności.
Popołudnie spędziliśmy w ośrodku – koloniści podzieleni na grupy korzystali z basenu, a potem – tradycyjnie - wymyślali nazwy dla swoich pokoi i tworzyli wizytówki na drzwi. Spotkaliśmy się też na ,,zebraniu organizacyjnym', podczas którego każdy kolonista został przydzielony do grupy i oddany pod opiekę konkretnej wychowawczyni. Mówiliśmy też na temat regulaminu i zasad bezpieczeństwa obowiązujących podczas wyjazdu. Niektórzy po zapoznaniu się z regulaminem i podpisaniu go postanowili go ponownie dokładnie przestudiować punkt po punkcie, by - jak stwierdził jednej z uczestnikow wyjazdu- ,,sprawdzić, w co się wkopali'. Podczas spotkania koloniści otrzymali identyfikatory oraz zielone chustki - to znacznie ułatwi pracę wychowawcom podczas wycieczek i spacerów.
Po kolacji odbył się natomiast wieczór karaoke, w którym brali udział wszyscy mieszkańcy ,,Janiny” , my, a także uczestnicy obozów sportowych z Koszalina i Ząbkowic. Kto okazał się najlepszy w tej dziedzinie? Oczywiście my!
Nasi koloniści absolutnie zdominowali wieczór, wykazali się odwagą, przebojowością (zdarzały się nawet talenty wokalne) i siłą przebicia. Gwoździem programu był występ Bartka G., którego naturalny luz i poczucie rytmu wywołało aplauz publiczności, a niektóre koleżanki po występie prosily go nawet o autogaf.
I właśnie wtedy, gdy za chwilę miała wybić godzina 22, która rozpoczyna ciszę nocną, ośrodkiem dosłownie wstrząsnęły wybuchy i za oknami zapanowała jasność. To była BARDZO nieoczekiwana niespodzianka od właściciela ośrodka – pokaz fajerwerków. Jednym się spodobał, u innych wywołał lekki atak paniki (,,Proszę pani, wybuchła bomba!!!), ale suma summarum to był udany dzień. I chyba bardzo męczący, skoro wszyscy tak szybko dziś zasnęli .