To był bardzo upalny dzień. Po wcześniejszym niż zwykle śniadaniu pojechaliśmy na Hel. Tym razem obyło się bez korków, dojechaliśmy dość szybko. Zanim weszliśmy do fokarium, mieliśmy jeszcze chwilę na lody i gofry. Potem spędziliśmy miło czas, obserwując karmienie fok i wysłuchując prelekcji na temat tego zagrożonego gatunku. Gdy już zbieraliśmy się przy głównej promenadzie, nagle (spostrzegawcza) Malika zauważyła na plaży koleżankę z 3a i naszą zeszłoroczną kolonistkę - Zosię i po chwili rozległ się dziki krzyk radości z nieoczekiwanego spotkania. Zosia przybiegła do nas na krótkie ploteczki, a potem ruszyliśmy w drogę.
Gdy wracaliśmy do ośrodka, niestety koło Chałup zdarzył się wypadek, który na ponad dwie godziny zablokował trasę. Nie pozostało nam nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość – koloniści wylegli z autokaru, rozłożyli się na trawie i na drodze i cierpliwie czekali, aż ruch zostanie wznowiony. Przy okazji mieli mały detoks od bodźców – na drodze w lesie nie było zasięgu i korzystanie z internetu było niemożliwe.
Gdy wróciliśmy na baaaardzo spóźniony obiad, zaczął padać ulewny deszcz i nad Jastrzębią Górą przeszła burza. Na szczęście na wieczór mieliśmy zaplanowane ognisko w chatce myśliwskiej – deszcz nam zatem nie pokrzyżował planów.
Dzisiaj urodziny ma jedna z naszych kolonistek: Julka N., dlatego nasze wieczorne spotkanie rozpoczęliśmy od zaśpiewania jej „Sto lat”, zdmuchnięcia świeczki i wręczenia małego upominku.
Potem jedliśmy kiełbaski, piliśmy herbatę. Były tańce do muzyki disco polo (tylko taka była do dyspozycji w chatce myśliwskiej), a ponieważ deszcz przestał padać i znów zrobiło się ciepło, koloniści mogli jeszcze spędzić godzinkę na zabawie na świeżym powietrzu.