Obudziło nas dziś słońce i choć może nie było oszałamiająco ciepło, zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy na plażę. Trzeba korzystać z łaskawości pogody, bo jest bardzo kapryśna.
Przedpołudnie spędziliśmy więc na beztroskiej zabawie – jedni grali w piłkę, inni zakopywali się w piasku, kopali doły (największy był autorstwa Franka), a jeszcze inni wylegiwali się na słońcu, słuchając muzyki i czytając książki ( gra na telefonie była zakazana). Mieliśmy też czas na lody i gofry w plażowej kafejce.
W drodze do domu zrobiliśmy jeszcze zakupy w pobliskim markecie ( z kontrolą antyczipsową przy kasie w wykonaniu pań wychowawczyń) i poszliśmy y na obiad.
Po krótkim poobiednim odpoczynku wybraliśmy się na wycieczkę - przejazd zabytkową koleją wąskotorową Nadmorskich Kolei Wąskotorowych, która została uruchomiona w 1896 roku i niedawno obchodziła 125. rocznicę powstania. Mieliśmy w planach przejazd do Pogorzelicy, potem spacer po tej nadmorskiej miejscowości, a następnie powrót do Rewala. Niestety pogoda nam pokrzyżowała plany – podczas naszej podróży rozpętała się straszna ulewa, więc niestety nie mogliśmy podziwiać widoków za oknem ani tym bardziej spróbować lodów w Pogorzelicy. Nie było wyjścia – trzeba było od razu udać się w podróż powrotną do domu. Warto nadmienić, że zabytkowa kolej wąskotorowa składa się z kilku rodzajów wagoników – otwartych, zadaszonych, ale pozbawionych okien i bardziej współczesnych, w których szyby i dach chronią przed deszczem i wiatrem. Cóż, mieliśmy niewątpliwie pecha, bo podróż odbywaliśmy w wagonie zadaszonym, ale pozbawionym okien, więc ulewa nas nie oszczędzała. Nie wiedzieć czemu niektórych naszych kolonistów ta sytuacja niezwykle ubawiła.
Wróciliśmy do Rewala przemoczeni, ale w sumie zadowoleni. Jak to stwierdziła jedna z naszych kolonistek – przynajmniej będziemy długo pamiętali tę wycieczkę.
Gdy wróciliśmy – jak na ironię – deszcz przestał padać i po chwili wyszło słońce. Czas przed kolacją spędziliśmy aktywnie – w hali sportowej chłopcy grali w kosza i piłkę nożną, dziewczęta wybrały raczej boisko do siatkówki plażowej, skakanki i badmintona. Była też grupa wybierająca raczej rozrywkę intelektualną i z pasją grająca w mafię, która wymaga umiejętności obserwacji i analizy zachowań, wyciągania wniosków itp.
Po kolacji znów się rozpogodziło. Nasi koloniści uprosili wychowawczynie, by po krótkim odpoczynku pójść poskakać na wielkim dmuchanym balonie, który znajduje się na terenie naszego ośrodka. Panie były bardzo sceptyczne i miały wątpliwości – balon po ulewie był mokry, a wokół niego utworzyła się „fosa” z wody. Siła sugestii i determinacja kolonistów była jednak tak duża, że punktualnie o 20:00 piętnastoosobowe grupy były gotowe do zabawy. Tego co się tam działo nie sposób opisać… Nawet nieliczna grupa niechętnych do taplania się w wodzie miała świetną zabawę, obserwując zmagania koleżanek i kolegów. Zabawa była pierwszorzędna! Po godzinie mokrzy i ubłoceni koloniści poszli się myć i suszyć. Nie od dziś wiadomo, że dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe. Nasze były dziś zdecydowanie szczęśliwe.