Dzisiaj po śniadaniu poszliśmy na Wielką Wystawę Klocków LEGO. Ekspozycja znajduje się w Rewalu i jest odzwierciedleniem pasji właścicieli, którzy gromadzili zasoby na wystawę na przestrzeni 40 lat.
Na tematycznych platformach zaprezentowano setki modeli z minionych dekad. Wystawa przedstawia swoistą historię zestawów LEGO wraz z modelami unikalnymi, stworzonymi według własnych pomysłów. Ekspozycja zachwyciła większość naszych kolonistów. Po obejrzeniu wystawionych modeli można było zagrać na konsoli albo poukładać z dostępnych zestawów LEGO własne modele. Zabawa klockami wciągnęła i małych, i tych starszych, wszyscy wykazali się przy tym niezwykłą kreatywnością. Okazało się, że z LEGO można zbudować np. „talerz z zupą ogórkową z ziemniakami” czy butelki z sokiem Tymbark.
Prosto z wystawy udaliśmy się na pocztę, gdzie nasi koloniści kupili pocztówki i znaczki, bo jutro będziemy wypisywali kartki z pozdrowieniami z kolonii. Oczywiście nie obyło się bez zdziwienia i protestów typu: po co to, ja nie umiem, ja nie chcę, nikt teraz nie wysyła pocztówek itp. Panie wychowawczynie były jednak nieugięte i uparły się, że wysyłanie pocztówek jest naszą kolonijną tradycją, od której nie odstąpimy. Wizyta na poczcie zdecydowanie się naszym kolonistom przydała – wielu z nich nadal nie wie, gdzie się przykleja znaczek i w jakim celu oraz chce wkładać pocztówki ze znaczkiem do kopert bez znaczka.
Wróciliśmy do ośrodka na obiad (dziś było spaghetti!) i po krótkim odpoczynku poszliśmy po południu na plażę. Pytanie: czy będziemy się dziś kąpać słyszymy średnio 100 razy dziennie, dziś ta wiekopomna chwila wreszcie nastąpiła. Nie było wprawdzie przesadnie gorąco, słońce wciąż chowało się za chmury, a woda była – delikatnie mówiąc – chłodna, ale panie wychowawczynie uznały, że chętni mogą się dziś wykąpać pod warunkiem, że nie zapomnieli ręcznika i suchych ubrań na przebranie. Niestety, pomimo wielokrotnego przypominania, niektórzy nie zabrali ani ręcznika, ani rzeczy na przebranie, więc najpierw na przeszkodzie stanął deszcz, potem wielkie fale i czerwona flaga, a dziś niektórzy na własne życzenie nie mogli wskoczyć do wody.
Byli tacy, którzy wyrazili gotowość wycierania się polarowym kocem i tacy, którzy chcieli wracać w mokrym kostiumie do ośrodka. Na nic zdały się argumenty, że zimno, że zaraz będą poprzeziębiani… Ostatecznie wykąpało się tylko 14 osób – tyle miało na to ochotą i się odpowiednio przygotowało, nie zapominając ręcznika lub ubrań na zmianę.
W drodze powrotnej stały punkt dnia: zakupy w PoloMarkecie.
Po powrocie z plaży zjedliśmy kolację, a po niej wieczór upłynął na zabawach na terenie ośrodka – rozegrany został mecz na boisku do siatkówki plażowej, była gra w piłkę, w badmintona, skakanie na dmuchańcu. Najmłodsze dzieci szalały, bawiąc się w Potwora – ich radosne piski słychać było chyba w promieniu kilometra. Był też czas na ploteczki z paniami wychowawczyniami – ostatnio głównym ich tematem są kolonijne historie miłosne.
Dzień upłynął nam więc beztrosko, nawet pogoda była łaskawsza.